Jesteśmy w Kunmingu. Dzisiaj wstajemy trochę później, bo z naszą przewodniczką umówiłyśmy się o 10.00.  Nie pada i nawet pokazało się słońce. Schodzimy na śniadanie i niestety naszym oczom ukazują się naczynia z chińskim jedzeniem. Usiłujemy coś wybrać, prosimy o kawę. Pani pokazuje nam, gdzie jest mleko i za chwilę przynosi do naszego stolika na talerzach jajko sadzone grzanki i pokrojoną pomarańczę – jaka ulga. Z całym bagażem wyjeżdżamy na zwiedzanie.

Pierwszy postój w mieście na targu, gdzie sprzedają ptaki w klatkach – zobaczyłyśmy tylko papugi, natomiast targ zdominowały stoiska z rybkami, żółwiami, skorpionami, jaszczurkami. Są nawet kolorowe żabki i małe aligatory – ciekawe, czy ktoś to kupi.

Przechodzimy dalej – tu można kupić świnki morskie i inne chomikopodobne zwierzątka oraz króliki i jeże. Dalej cała wystawa sukulentów – Chińczycy kupują te roślinki do biura. Teraz spojrzenie na nowoczesne centrum Kunmingu – wielkie sklepy – galerie, banki, restauracje, pełno ludzi i w kilku miejscach widzimy stojące wojsko.

Miasto Kunming zbudowano w latach siedemdziesiątych, dlatego tyle wąskich ulic tutaj –tylko 2-3 pasmowe – tak nam tłumaczy przewodniczka. Łuki i „zabytkowe” stele są zbudowane współcześnie jako dekoracja. W mieście budują metro, więc część ulicy zagrodzona. W dzielnicy muzułmańskiej widoczne dwa meczety.

Koniec zwiedzania – nie chcemy wchodzić do sklepów, jedziemy do Kamiennego Lasu – prawie godzina drogi. Pogoda nam sprzyja – świeci słońce. Podjeżdżamy pod ogromne nowoczesne centrum turystyczne, na parkingu jak okiem sięgnąć wielkie autobusy stoją jeden obok drugiego. Podobno w zwykłe dni przewija się tutaj 10 tysięcy turystów dziennie,  a w święta nawet 50 tysięcy. Ludzi wszędzie pełno – a my myślałyśmy, że to spokojne miejsce. Ustawiamy się w kolejce do elektrycznego samochodu – auta sprawnie podjeżdżają – jedziemy do początku trasy.

Teraz możemy wybrać, bo w cenie biletu jest przejazd dookoła Kamiennego Lasu elektrycznym autem albo będziemy chodzić wewnątrz skał – wybieramy oczywiście spacer.  W 1956 roku Mao, odwiedzając to miejsce, stwierdził, że brakuje tutaj wody i dlatego zbudowano sztuczny staw. Ostre skały wystrzeliwują w górę – przez lata erozji przybrały różne kształty: widzimy smoka, krokodyla, słonia na grzbiecie, którego usiadł żółw, a na nim żaba – to bardzo dobry znak – słoń daje szczęście, żółw długowieczność, a żaba pieniądze.

Dalej skała w kształcie chińskiej litery – trzeba ją dotknąć, żeby zapewnić sobie bezpieczną podróż – miejsce jak wypolerowane. Dalej skała w kształcie serca – jej dotkniecie zapewnia zdrowe serce – też wyjątkowo gładki kamień. Przechodzimy wąskimi dróżkami wśród skał – wspaniałe widoki. Przed nami dwie skały, a między nimi na górze zablokowane dwa ogromne kamienie, które spadły podczas trzęsienia ziemi w 1885 roku. Jeśli jesteś dobrym człowiekiem, możesz przejść pod tym mostem bezpiecznie, w przeciwnym razie kamień może cię zabić – nam się udało.

Zmierzamy na punkt widokowy, długa kolejka ludzi – widok na cały Kamienny Las, wszyscy robią sobie zdjęcia – niesamowity hałas. Ten mały pawilon zbudowano w 1930 roku – nawet nie myślano wtedy, że przejdą przez niego takie tłumy turystów. Wycieczki chińskie szybko przemykają przez to miejsce, chwila spokoju – teraz my możemy się sfotografować. Powoli opuszczamy duży Kamienny Las, przechodzimy do drugiej części – tutaj pojedyncze skały wyrastają z ziemi.

Najbardziej znana skała przedstawiająca piękną dziewczynę Ashimę z plemienia Sani niosącą bagaż na plecach. Jeszcze spojrzenie na skałę w kształcie nogi słonia i kurzego udka. Wracamy elektrycznym autem do centrum turystycznego – zamawiamy pierożki i sok owocowy. Czas już na lotnisko. Miałyśmy szczęście – pogoda była idealna na zwiedzanie. W drodze na lotnisko oberwanie chmury.  Dojeżdżamy do lotniska. Co parę minut raz z jednej strony raz z drugiej startują samoloty, budynek imponujący, w kształcie pagórka z dwiema szerokimi arteriami zbudowanymi na betonowych podporach, które kierują ruch samochodowy do głównego wejścia i do miasta. Odprawiamy nasz bagaż – musimy wyjąć rzeczy – przekroczyłyśmy dopuszczalną wagę o 2 kg. Ciężkie niepotrzebne ręczniki lądują w plecakach.

Przechodzimy przez kontrolę i już czekamy przy naszej bramce. Nagle jakiś ruch – informacja, że nasz lot jest chyba opóźniony albo odwołany. Zupełny brak możliwości porozumienia się z obsługą. Podaję pani numer naszego przewodnika – dowiadujemy się, że z powodu brzydkiej pogody nasz lot jest na razie opóźniony. Gdy zostanie odwołany – zawiozą nas do hotelu na nocleg, ale teraz mamy spokojnie czekać. Niestety loty odwołano – gdzieś z boku szaleje burza – na niebie widać błyskawice. Miły pan z obsługi lotniska usiłujący rozmawiać po angielsku prowadzi nas do autobusu – nie odstępuje nas na krok, z własnego telefonu łączy się z naszym przewodnikiem.

Przed pożegnaniem nieśmiało pyta, czy może sobie z nami zrobić zdjęcie – my też się z nim fotografujemy. Tylko z bagażem podręcznym lądujemy w hotelu. O godz. 0.15 dzwoni do nas telefon pani z recepcji, coś mówi w niezrozumiałym języku – szybko zjeżdżamy windą do recepcji, okazuje się, że jutro autobusem o 17.00 zawiozą nas na lotnisko, bo lot mamy o 19.30. Idziemy dalej spać.

 

13.07.2017 Kunming 0 out of 5 based on 0 ratings.