Zarejestruj się a będziesz otrzymywać ciekawe informacje z Indii, Nepalu, Bhutanu, Chin i Tybetu

A A A

Blog Chiny oczami trzech kobiet Eżbieta Migdał

 Jesteśmy w Kunmingu. Dzisiaj wstajemy trochę później, bo z naszą przewodniczką umówiłyśmy się o 10.00.  Nie pada i nawet pokazało się słońce. Schodzimy na śniadanie i niestety naszym oczom ukazują się naczynia z chińskim jedzeniem. Usiłujemy coś wybrać, prosimy o kawę. Pani pokazuje nam, gdzie jest mleko i za chwilę przynosi do naszego stolika na talerzach jajko sadzone grzanki i pokrojoną pomarańczę – jaka ulga. Z całym bagażem wyjeżdżamy na zwiedzanie.

Pierwszy postój w mieście na targu, gdzie sprzedają ptaki w klatkach – zobaczyłyśmy tylko papugi, natomiast targ zdominowały stoiska z rybkami, żółwiami, skorpionami, jaszczurkami. Są nawet kolorowe żabki i małe aligatory – ciekawe, czy ktoś to kupi.

 


O 5.30 budzi nas konduktor – za pół godziny będziemy w Zhengzhou. Nam się wydawało, że dopiero o 7.00. Szybko zbieramy nasze rzeczy. Zdążyłyśmy zjeść po bananie na śniadanie. Z wagonów wychodzi się bardzo wygodnie – nie trzeba znosić walizki po stopniach wagonu – wystawiany jest mały trap łączący wagon z peronem. Dworzec jest olbrzymi – mamy wyjść do zachodniego wejścia. Okazuje się, że wyjścia są na północny zachód i południowy zachód – na szczęście wybrany przez nas kierunek na północny zachód okazał się właściwy.

 

Dzisiaj wyjeżdżamy z Dali o 8.30 – przed nami długa droga do stolicy prowincji Yunnan – Kunmingu. Rano śniadanie w hotelu, już spakowane. Wyjeżdżamy z 20-minutowym opóźnieniem – awaria spłuczki w łazience – przed zalaniem uratowała nas Irenka, zamykając wodę, ja poleciałam do recepcji zgłosić problem – na szczęście był nasz przewodnik, bo porozumienia z recepcjonistką po angielsku nie ma. Wyjeżdżamy z Dali – zaczyna padać coraz mocniej – prawdziwe oberwanie chmury. Nasza pani kierowca musi zwolnić.

Jesteśmy w Pingyao. Nawet wygodnie się spało na tym trzyosobowym zbudowanym z cegieł łóżku. Na dziedzińcu jemy śniadanie – już rutynowo z własnym kubkiem i herbatą, dostajemy jajko na twardo, mniejsze pyzy, a reszta specjałów bez zmian. Już nauczyłyśmy się pić żółtą zupkę z podrobionymi ziarenkami ryżu. Z całym bagażem ruszamy za bramę miasta do samochodu.

 

Jesteśmy w Dali. Wygodnie się spało – hotel nowy, przestronne pokoje. Śniadanie europejskie, co nas ucieszyło – omlet, tosty – trochę słodki chleb, ale jest ok, jogurt i owoce, kawa i czarna herbata. Dzisiaj wyruszamy o 8.30, bo jedziemy zobaczyć miejscowy targ w wiosce odległej 20 km od Dali, a targ trwa od świtu do 10.30. Do Dali przyjeżdża bardzo dużo turystów, szczyt sezonu będzie w sierpniu – 95% z tych turystów to Chińczycy, Koreańczycy i mieszkańcy Tajwanu. Podróżowanie miedzy tymi krajami nie nastręcza trudności. Jedynie Korea Północna jest zamknięta dla świata. Europejczyków można zobaczyć w maju albo wrześniu, głownie Francuzów, Holendrów i Brytyjczyków.

Rano na śniadanie – coraz lepiej nam idzie. Przychodzimy już z własną herbatą – zalewamy wrzątkiem. Dzisiaj coś podobnego do racuchów, jak zawsze podgotowane zielone liście, ogórek i cukinia, dodatkowo pikantne kiszone warzywa, makaron i tofu. Kierowca myje auto, dotychczas tylko czyścił podłogę po każdym naszym wyjściu. Wyruszamy do Taiyuan – stolicy prowincji. 

 

Budzimy się w Lijiangu – tym razem świeci słońce, czy nie mogło być tak ładnie wczoraj, gdy jechałyśmy kolejką. Na śniadaniu spotykamy miłą parę ze Szwajcarii. Oni też wczoraj w deszczu zwiedzali Dali. Poczęstowali nas super słodkim ananasem. Po śniadaniu opuszczamy hotel i przed wyjazdem do Dali zaglądamy do Parku Stawu Czarnego Smoka, który jest blisko naszego hotelu. Wchodzimy do parku, słychać muzykę – na wolnych placach ćwiczą Chińczycy, przeważnie starsi ludzie. W stawie w pogodne bezchmurne dni odbija się Śnieżna Góra Nefrytowego Smoka – dla nas znowu zakryta chmurami.  Chińczycy karmią żyjące w stawie ryby.

 


Datong – śniadanie jak zwykle wzbudziło dużo emocji. Od razu przyszłyśmy z własną herbatą i sztućcami. Jajko z pyzą i podgotowaną cukinią i ogórkiem były do strawienia, nawet wypiłyśmy wodę z posiekanym ryżem. Zebrałyśmy się nawet przed umówionym czasem, po sprawdzeniu pokoju oddano nasze 200 yuanów depozytu. Wyjeżdżamy z miasta, mijamy nowe dzielnice, miasto wyprowadziło wszystkich mieszkańców ze starej dzielnicy – bloki, w których mieszkali, przeznaczone zostały do rozbiórki – będzie odbudowa starówki. Całą drogę słyszymy wystrzały petard – to z okazji ślubów.

W Lijiangu rano budzi na deszcz. Nasza Przewodniczka uprzedzała nas, że w lipcu i sierpniu jest największa ilość opadów w roku. Tutaj są dwie pory roku: deszczowa – od maja do października i sucha – od listopada do kwietnia. Na dzisiaj zapowiadają ulewny deszcz. Śniadanie w stylu europejskim – jajko, grzanki i herbata albo kawa i jogurt, banan. O 8.30 wyruszamy do Śnieżnej Góry Nefrytowego Smoka  – z góry wiadomo, że nic nie będzie widać, ale dzielnie jedziemy.

 

Wstajemy rano, trochę wyczekując śniadania i niespodzianka: nie ma ani kawy ani herbaty – jest jakby rozwodniony surowy budyń czekoladowy i pływające w wodzie kawałki ryżu, jajko na twardo, pyza na parze i kapusta, cukinia i podgotowany ogórek – pozostałych rzeczy nie znamy. Przynosimy własną herbatę i już jest lepiej. O 9.oo wyruszamy do grot Yungang. Przewodnik opowiada nam o Datongu leżący na zachód od gór, graniczącym z wewnętrzną Mongolią. Jest to region górniczy, powstało tu wiele miasteczek górniczych wokół kopalń, które oprócz bloków mieszkalnych mają szkoły i szpitale – wygląda to tragicznie przygnębiająco.

 

Rano wcześnie wstajemy – nasz lot do Lijiang jest o 8.00, a dojazd do lotniska zajmie nam 40 minut. W holu czeka na nas przewodniczka z przygotowanym śniadaniem na drogę. Wyruszamy na lotnisko, przejeżdżamy przez Żółtą Rzeką, dookoła pagórkowaty krajobraz. Władze zaczynają zalesiać te tereny – drzewa trzeba podlewać, żeby rosły na tym nieurodzajnym terenie. Jedziemy autostradą – zjeżdżamy zjazdem na lotnisko, to tutaj powstaje nowe Lanzhou – widać nowe wieżowce.

 

 

Wstajemy wcześnie – nasz Jack jak zwykle przed czasem. Zabieramy walizki, opuszczamy pokój – pani z recepcji dzwoni, żeby sprawdzić, czy wszystko w pokoju jest ok – oddaje nam depozyt 500 yuanów. Wyruszmy do Świątyni Nieba. Przejazdy zabierają zawsze dużo czasu, ale klimatyzacja w aucie działa bez zarzutu i możemy wyżej położyć nogi, więc jest ok. Podjeżdżamy do parku przed świątynią. Na rozległym terenie wśród drzew cyprysowych ćwiczą Chińczycy – przeważnie starsi ludzie. Rząd chiński pozwala wejść emerytom (kobiety 55 lat, mężczyźni 60 lat) powyżej 65 roku życia na teren parku bezpłatnie.

 

Jedziemy pociągiem z Xian do Zhangye. W pociągu gorąco – wszystko nam jedno – zdejmujemy spodnie i wygodnie układamy się na leżankach.  Po przepychankach  na dworcu i zejściu po schodach na peron prawie natychmiast zasypiamy, zresztą za chwilę gaśnie światło. Rano budzimy się po 9.00, w końcu wagonu gorąca woda – zdążyła się już nagrzać – robimy sobie zupkę Knorra i kisiel – to będzie nasze śniadanie. Małe pomieszczenie z dwoma umywalkami służy za łazienkę – można umyć zęby i twarz.

 

Dzisiaj dalsze zwiedzanie Pekinu. Pogoda nam dopisuje, jest gorąco i nie pada. Pierwsze przypomnienie, że jesteśmy w Azji już przy windzie. Wyruszamy z 7 piętra na 2 – windy zatłoczone –nawet szpilki nie wciśniesz, czekamy grzecznie – przyjeżdża kolejna winda i jest miejsce, a tu z drugiego rzędu oczekujących rzuca się do środka 2 skośnych, czekamy dalej, przychodzą kolejni skośni, podchodzą przed nas bliżej drzwi. Tym razem jesteśmy lepsze – zgrabnie mijamy miejscowych i zajmujemy ostatnią przestrzeń. Śniadanie prawie europejskie – jest szansa skosztować z kociołków, ale tym razem nie eksperymentujemy. O 9.00 już w trasie do Zakazanego Miasta. Wszystkie dojazdy zajmują sporo czasu. Nasz kierowca przestawił siedzenia w samochodzie, żebyśmy mogły położyć sobie nogi wyżej w czasie jazdy – tak przynajmniej zrozumiałyśmy, jest w każdym razie komfortowo.

Dzisiaj śpimy dłużej, bo wyjeżdżamy dopiero o 12.00. Umówiłyśmy się z naszą przewodniczką o 11.00 – zabieramy bagaż do samochodu i jedziemy najpierw do Muzeum Historycznego Prowincji Shanxi. Pada deszcz i jest wyraźnie chłodniej niż wczoraj. Przed muzeum tłum ludzi, nawet nie możemy wjechać na parking. Do muzeum ustawiła się długa kolejka – miejscowi czekają na bezpłatne bilety, wystarczy zapłacić 20 yuanów i można wejść. Ledwo można się przecisnąć.

Chińczycy opierają się rękami o szyby, więc wszystkie eksponaty oglądamy przez odciski palców i całych dłoni.

 


Tym razem zwiedzamy Chiny – prawie tak jak Amerykanie zwiedzają Europę, bo przecież wielkość Chin jest porównywalna z powierzchnią Europy. Przed nami sporo podróży koleją i samolotem. Teraz już w Pekinie – odpoczywamy w hotelu. Nie działa wyszukiwarka Google Chrom co jest równoznaczne że nie działa Gmail – przeprosiłam mój Onet i założyłam konto Hotmail – wszystko działa. W hotelu na wejściu wzięli od nas depozyt 500 yuanów ( 1 yuan = 60 groszy) na wypadek, gdybyśmy zabrały jakiś sprzęt z pokoju hotelowego. O razu przypomniało nam się jak chcieli Irenkę obciążyć za zabranie grubej książki telefonicznej z pokoju hotelowego podczas naszego pobytu w Szanghaju.

 

Jesteśmy w Xian w bardzo ładnym hotelu Days Inn. Pokój przestronny i normalne śniadanie: kawa, herbata Lipton z torebki, grzanka i jajko sadzone. Dłużej śpimy, bo umówiłyśmy się z naszą przewodniczką dopiero o 9.30. Pochmurno, ale gorąco – dobrze, że tylko 34 stopnie, bo na przyszły tydzień zapowiadają 41 stopni !!! Nasza Pani Candy jest przemiła i troskliwa i bardzo dobrze = zrozumiale mówi po angielsku. W samochodzie czeka na nas woda do picia – jedziemy do Terakotowej armii.

Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017

  • Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017
    Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017
  • Droga Duchów
    Droga Duchów
  • Pekin Hutungi
    Pekin Hutungi
  • Pekin Klasztor
    Pekin Klasztor
  • Pekin Obiekty Olimpijskie
    Pekin Obiekty Olimpijskie
  • Pekin wycieczka
    Pekin wycieczka
  • Zakazane Miasto w Pekinie
    Zakazane Miasto w Pekinie
  • Wielki Mur Chiński
    Wielki Mur Chiński
  • grobowce dynastii Ming - Droga duchów
    grobowce dynastii Ming - Droga duchów
  • Mao Zetung
    Mao Zetung
  • Pałac Letni w Pekinie
    Pałac Letni w Pekinie